czwartek, 31 maja 2012

To było...dziwne...

Krutko pisze, bo niestety czasu nie mam. Wczoraj miałam terapie z panią Olgą. Było ok, ale...dziwnie. Podczas terapi chyba 200 razy powiedziałyśmy słowo dziwne i wszystkie tego słowa odmiany, to było po prostu...dziwne... :S

Dzisiaj dostałam przepustke od 13:30 do 20:00. Poszłam na lekcje śpiewu i czeka mnie jeszcze koncert szkoły wokalno-aktorskiej. Kiedy wyszłam z oddziału zdziwiłam się, bo ilość ludzi mnie przerarzała, wszystko mnie przerarzało...

Pozdro,
Zyleciara

środa, 30 maja 2012

Oddział stacjonarny...

Przepraszam, że tak długo nie pisałam, ale tak dużo się działo, że jakoś zapomniałam.
Dwa tygodnie przed rozprawą wpadłam w depresje, to u mnie częste, ale nie w takim nasileniu... Dzień w dzień się ciełam po rękach, piłam piwo, więcej paliłam niż do tych czas, a co gorsza brałam acodin prawie na porządku dziennym...

W dniu rozprawy dowiedziałam się, że moi rodzice dostali kuratora...wystraszyłam się... Na oddziale dziennym dostałam najmocniejszego psychotropa na uspokojenie jakiego mieli. Po powrocie do domu zmieszałam go z 14 tabletkami acodinu i mocno, bardzo mocno się pociełam...chciałam się zabić... Na szczęście się nie udało...

Następnego dnia prubowałam się znowu zabić... Wziełam 8 tabletek acodinu, bo tylko tyle mi zostało, wypiłam wino i się pocięłam... Trafiłam po tym na toksykologie do wtorku... Po tym wraz z panią Olgą i panią Zosią zdecydowałyśmy, że dobrze by było, żebym na 2 tygodnie trafiła na oddział stacjonarny w celu żucenia lekomani i cięcia się...

I tu jestem, i będe jeszcze trochę...ale jest okej :) Dzisiaj mam terapie z panią Olgą.

Pozdro,
Zyleciara

poniedziałek, 30 kwietnia 2012

Rozprawa...

Moje liceum stety/niestety poinformowało prokurature o mojej sytuacji rodzinnej. 17.05.2012 będzie sprawa o ograniczeni praw rodzinnych. Boję się, że dadzą nam kuratora rodzinnego, albo mnie wsadzą gdieś do jakiegoś ośrodka opiekuńczo-wychowawczego :'(  Boję się... Co teraz ze mną będzie... Gdzie ja się wogule podzieje...
Mam nadzieje, że przed rozprawą jakiś szlak mnie trafi i umre, albo niespodziewanie wypadne z okna i się zaboje, albo coś się stanie i umrę... COKOLWIEK, żeby UMŻEĆ i rzebym nie musiała być na tej rozprawie...
Nawet jak mnie nigdzie nie wsadzą, tylko odbiorą/ograniczą prawa rodzicielskie mojemu tacie, to itak mam prze*ebane... Znam go... pewnie się będzie na mnie, mamie i moim bracie wyrzywać psychicznie...
Co ja ze sobą teraz zrobie..? Już po mnie... Ja niechciałam nic zrobić źle...ale rozwaliłam całą rodzine...to wszystko moja wina...
Mamo i Tato, pewnie nie czytacie tego bloga, ale przepraszam... To wszystko moja wina... Przepraszam...

Zyleciara

niedziela, 8 kwietnia 2012

Święta Wielkanocne :)

Zawsze w święta (jakieby one nie były) powinno być rodzinnie. Wszyscy powinni być zadowoleni, nie powinno być kłutni. U mnie zawsze były, to tak jakby...tradycja rodzinna.

Dziś jest inaczej. Jak narazie żadnych kłutni, nieporozumień. Nie kłucę się z mamą, jesteśmy wszyscy uśmiechnięci, szczęśliwi. Nawet z moim bratem się dogaduje...

Gdyby tak było zawsze... To byłoby cudowne... Cuż, pożyjemy, zobaczymy :)

Wesołych Świąt wszystkim,
Zyleciara

środa, 28 marca 2012

W domu

W domu jest obecnie coraz lepjej. Wjęcej rozmawiam z mamą, mniej się z nią kłucę. Niedawno miałam nieprzyjemną sytuacje z pewną osobą. Mama mnie broniła, wsparła. Od dawna nie byłam z mamą tak blisko.

Mamo jak to czytasz, to dzięki za wszystko, za to, że jesteś. Bez twojego wsparcia chyba bym się załamała...

czwartek, 22 marca 2012

Biba na Bagrach!

W sobote wreszcie zrobie impreze urodzinową, i to nie bylejaką! Będzie to piknik na Bagrach. Wreszcie spotkam się z moimi starymi znajomymi! Nie mogę się już doczekać. Dawno ich nie widziałam.
Tyle, że też doczekałam się nieprzyjemności. Zaprosiłam też wspulnego znajomego z Angeliką. Nie wiem co mu nagadała, ale stwierdził, żebym sobie nie robiła fatygi zapraszając go, bo on itak nie pasuje do moich 'nowych' znajomych. Nie myślałam, że ona byłaby w stanie zrobić coś tak okropnego!!!
Ale cuż, nie mam zamiaru zawracać sobie nimi głowy. Nie chcą się ze mną zadawać, to NIE, i już.

Pozdro,
Zyleciara

sobota, 10 marca 2012

Odział dzienny...

Chyba jeszcze nie wspomniałam, że jestem na Oddziale dziennym psychiatrii dzieci i młodzieży. Nie jestem wariatką, tylko mam problemy, tak jak wszyscy... W domu nie za fajnie, zresztą już pisałam. Dlatego mnie tam dali.
W związku z sytuacją domową Ordynatorka zaproponowała mi, żebym zamieszkała w internacie. Bardzo, bardzo bym chciała, żeby się to udało. Koniec codziennych kłótni i awantur... Może jak tam trafie to będzie lepiej... Kto wie...
Pozdro,
Zyleciara