Często myśle o przeszłości i o tym jak by mi się w życiu powodziło gdyby pewne rzeczy nie miały miejsca... Nie do końca wiem czy to ma sens, ale itak rozmyślam. Włanczam muzykę...zamykam oczy...i myśle... Zwykle słucham piosenek zespołu Łzy ('Opowiem wam jej historie' i 'Czy to grzech'). Ten zespół ma tyle piosenek o bliskim mi tekście.
Oprucz tego ostatnio dość dużo płacze... To nie jest u mnie normalne, bo zreguły...nie płacze. No i mam kolejny temat do rozmyślania o przeszłości: 'Co sprawiło, że nie płacze zbyt często i wstydze się łez?'.
Tyle tematów nad którymi rozmyślać i rozmawiać z terapełtką, że zapomina się o tym żeby żyć chwilą obecną tu i teraz... Cuż...życie...
Pozdro,
Zyleciara
wtorek, 30 października 2012
wtorek, 16 października 2012
Powolny powrót do normy...
Powoli wracam do: życia, szkoły, do przyjaciuł i do wszystkiego.
Jest mi teraz cięrzko, ale żyje myślą, że będzie lepiej. Niestety, żeby tak się stało trzeba wygrzebać pewne najboleśniejsze z wspomnień, żeby je poukładać i zapomnieć... To nie jest łatwe a już na pewno nie jest to przyjemne zadanie. Ale mus to mus. Niekture żeczy trzeba przeanalizować żeby było lepiej i żeby życie było nie tylko przymusem ale w miare możliwości też przyjemnością.
Miałam przez pewne wspomnienia problem z nadużywaniem ('ćpaniem') acodinu. Ale od prawie dwuch tygodni jestem 'czysta'. Bardzo jestem z tego zadowolona i dumna. Leki przestały być koniecznością do życia. Mogę żyć 'na trzeźwo' :-)
Pozdro,
Zyleciara
Jest mi teraz cięrzko, ale żyje myślą, że będzie lepiej. Niestety, żeby tak się stało trzeba wygrzebać pewne najboleśniejsze z wspomnień, żeby je poukładać i zapomnieć... To nie jest łatwe a już na pewno nie jest to przyjemne zadanie. Ale mus to mus. Niekture żeczy trzeba przeanalizować żeby było lepiej i żeby życie było nie tylko przymusem ale w miare możliwości też przyjemnością.
Miałam przez pewne wspomnienia problem z nadużywaniem ('ćpaniem') acodinu. Ale od prawie dwuch tygodni jestem 'czysta'. Bardzo jestem z tego zadowolona i dumna. Leki przestały być koniecznością do życia. Mogę żyć 'na trzeźwo' :-)
Pozdro,
Zyleciara
piątek, 21 września 2012
Pruba samobójcza
Od czwartku czułam się fatalnie...bo coś strasznego mi się z dzieciństwa przypomniało... Coś okropnego... Wczoraj nie wytrzymałam i prubowałam się zabić... Nie udało mi się... Mama mnie dzisiaj odwiedzi na toksykologi i chłopak i przyjaciułka i kolerzanka i może brat. Może mi to chumor poleprzy, może się uśmiechne... Kto wie? Pani od śpiewu mnie może jutro odwiedzi... Może mi chumor poleprzą, kto wie... Bardzo chce zapomnieć o tym co mnie dręczy ale nie mogę... Chce umrzeć...
Pozdro,
Zyleciara
Pozdro,
Zyleciara
niedziela, 26 sierpnia 2012
W Hiszpani.
Pare dni temu dojechalam do Hiszpani. Nie do konca chcialam jechac, bo jutro otwieraja oddzial, i chcialam tam byc...zalezalo mi na tym... Bylo nawet ok ale caly czas moje samopoczucie sie pogarszalo przez swiadomosc, ze jutro otworza oddzial, a mnie tam nie bedzie... Dopiero tam pujde 7.09 ... No cuz...
Dzisiaj malo pisze, bo po prostu sie fatalnie czuje... Nie mam na nic ochoty i wlasciwie zmuszam sie do dzialania...
Pozdro,
Zyleciara
Dzisiaj malo pisze, bo po prostu sie fatalnie czuje... Nie mam na nic ochoty i wlasciwie zmuszam sie do dzialania...
Pozdro,
Zyleciara
czwartek, 2 sierpnia 2012
Wakacje jakoś mijają...
Wakacje jakos mi mijają. Kiedy mam coś robie jest wmiare znośnie. Kiedy nic nie robie jest gorzej... Wtedy zaczynam myśleć...o oddziale... To jest nie do zniesienia... Zastanawiam się co słychać u pani Olgi i pani Zosi, co one teraz robią? Czy są może w krakowie? Może właśnie teraz spacerują po rynku, albo robią zakupy w galerii przed jakimś wyjazdem? Może je gdzieś spotkam?
Wczoraj spotkałam się z kolegom i wpadliśmy na pomysł, żeby pujść trochę pograć na gitarze i pośpiewać. Nauczyliśmy się paru piosenek i poszliśmy na Karmelicką. Nieźke nam poszło jak na pierwszy raz. Zarobiliśmy ponad 20 złotych.
Pozdro,
Zyleciara
Wczoraj spotkałam się z kolegom i wpadliśmy na pomysł, żeby pujść trochę pograć na gitarze i pośpiewać. Nauczyliśmy się paru piosenek i poszliśmy na Karmelicką. Nieźke nam poszło jak na pierwszy raz. Zarobiliśmy ponad 20 złotych.
Pozdro,
Zyleciara
piątek, 27 lipca 2012
Oddział zamknięty, a ja znowu sama...
Dzisiaj zamkneli oddział... Otwierają go dopiero 27 sierpnia... Muszę teraz przeżyć cały miesiąc...
Kiedy przyszłam dziś na oddział bardzo smutna się poczułam. Pomyślałam sobie wtedy, że nikogo już to nie obejdzie jeśli się potne, czy zabiję. Takie gupie myśli chodziły mi po głowie cały czas, że ich nie obchodzę, bo czeka ich wakacji czas. Widziałam panią Olgę, weszła na oddział na chwile, a potem wyszła i już jej nie zobaczyłam... Pamiętam, że płakałam, ale tylko przez mgłe, nie czuję się już sobą, jestem obcą osobą...
Jak siedziałam i płakałam wyszła pani Zosia. Pogadała ze mną chwile. Zapytała co najbardziej mnie boli. Powiedziałam, że wakacje, że nie będzie ludzi, oddział opuszczony... Ona na to, że można to poruwnać do sytacji takiej: jak jest małe dziecko mama musi mu dać trochę sfobody, żeby mogło się usamodzielnić. Mimo to, że mama nie jest cały czas z dzieckiem, to czuwa jednak nad nim i się martwi czy wszystko jest dobrze. Powiedziała że tak to jest też z oddziałem, że my (pacjęci) idziemy na wakacje i personel też, ale to nie znaczy, że nie martwią się i nie zastanawiają czy u nas ok. To mnie trochę uspokoiła, ale i tak się czuje tak jakby ktoś umarł, jakby mi coś odebrano...
Może to minie, może nie. Muszę się teraz skupić na tym, żeby mieć coś cały czas do roboty, żeby po prostu nie myśleć, zapomnieć, żeby czas szybko miną...
Pozdro,
Zyleciara
Kiedy przyszłam dziś na oddział bardzo smutna się poczułam. Pomyślałam sobie wtedy, że nikogo już to nie obejdzie jeśli się potne, czy zabiję. Takie gupie myśli chodziły mi po głowie cały czas, że ich nie obchodzę, bo czeka ich wakacji czas. Widziałam panią Olgę, weszła na oddział na chwile, a potem wyszła i już jej nie zobaczyłam... Pamiętam, że płakałam, ale tylko przez mgłe, nie czuję się już sobą, jestem obcą osobą...
Jak siedziałam i płakałam wyszła pani Zosia. Pogadała ze mną chwile. Zapytała co najbardziej mnie boli. Powiedziałam, że wakacje, że nie będzie ludzi, oddział opuszczony... Ona na to, że można to poruwnać do sytacji takiej: jak jest małe dziecko mama musi mu dać trochę sfobody, żeby mogło się usamodzielnić. Mimo to, że mama nie jest cały czas z dzieckiem, to czuwa jednak nad nim i się martwi czy wszystko jest dobrze. Powiedziała że tak to jest też z oddziałem, że my (pacjęci) idziemy na wakacje i personel też, ale to nie znaczy, że nie martwią się i nie zastanawiają czy u nas ok. To mnie trochę uspokoiła, ale i tak się czuje tak jakby ktoś umarł, jakby mi coś odebrano...
Może to minie, może nie. Muszę się teraz skupić na tym, żeby mieć coś cały czas do roboty, żeby po prostu nie myśleć, zapomnieć, żeby czas szybko miną...
Pozdro,
Zyleciara
wtorek, 17 lipca 2012
Wiersze...i mój kuzyn / Poems...and my cousin
Parę dni temu podczas rozmowy z moim kuzynem powiedział mi, że pisze wiersze po niemiecku. Parę z nich przetłumaczył mi na Angielski, i bardzo mi się spodobały. Powiedziałam mu o tym, że mam bloga i, że gdyby chciał, to może w komentarzach wpisać jakiś ze swoich utworów. Ten pomysł mu się bardzo spodobał. Mam nadzieje, że za niedługo pojawią się tu jego wiersze i może też ich tłumaczenie na Angielski.
Jak wy też macie jakieś własne wiersze to też wrzućcie :) To na pewno by było fajne urozmaicenie dla tego bloga i na pewno wszyscy, a przynajmniej ja, chętnie przeczytamy wasze dzieła :) Ten blog jest anonimowy, więc nie musicie się bać, że ktoś się dowie, że są wasze (Jeżeli się tego obawiacie).
Ten wpis jest wyjątkowo dwujęzyczny, bo mój kuzyn niestety nie mówi po polsku.
Pozdro,
Zyleciara
A few days ago I was talking with my cousin, and he told my, that he writes poems in German. He translated some of them to English, and I liked them very much. I told him that I have a blog and that if he wants to he can put his poetres in the comments. Hi liked my idea and I hope that soon we will have his poems here, maybe eaven translated to English.
If you have some poems of your own you can put them in the comments too :) I'm sure that it will make the blog more interesting for all of us and I'm sure that everyone, or at lest I'm, will read your poems with interest :) Remember that this blog is anonymous, so you don't have to be afraid, that somone you know will know there yours.
This post is exceptionally in two languages because my cousin doesn't know Polish.
Regards,
Zyleciara
Jak wy też macie jakieś własne wiersze to też wrzućcie :) To na pewno by było fajne urozmaicenie dla tego bloga i na pewno wszyscy, a przynajmniej ja, chętnie przeczytamy wasze dzieła :) Ten blog jest anonimowy, więc nie musicie się bać, że ktoś się dowie, że są wasze (Jeżeli się tego obawiacie).
Ten wpis jest wyjątkowo dwujęzyczny, bo mój kuzyn niestety nie mówi po polsku.
Pozdro,
Zyleciara
A few days ago I was talking with my cousin, and he told my, that he writes poems in German. He translated some of them to English, and I liked them very much. I told him that I have a blog and that if he wants to he can put his poetres in the comments. Hi liked my idea and I hope that soon we will have his poems here, maybe eaven translated to English.
If you have some poems of your own you can put them in the comments too :) I'm sure that it will make the blog more interesting for all of us and I'm sure that everyone, or at lest I'm, will read your poems with interest :) Remember that this blog is anonymous, so you don't have to be afraid, that somone you know will know there yours.
This post is exceptionally in two languages because my cousin doesn't know Polish.
Regards,
Zyleciara
Subskrybuj:
Posty (Atom)